Ulice

Popatrzyła na niego z lekko uniesioną brwią-Utopiłabym się w nich.-stwierdziła.-Dobra poczekam aż te mi łaskawie wyschnął.-mruknęła opierając się o ścianę ciężarówki.

Dołączył: 26 Mar 2009 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Oni, znaczy kto? - zapytała, marszcząc czoło.
-Jeśli to ludzie, to powinni raczej się nam pokazać. W końcu szukamy ocalałych, prawda?

Dołączył: 31 Mar 2009 Posty: 75 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

-Nawet jeśli mają jakieś podejrzenia, póki co wątpie by nam zaufali. Chodźmy dalej, zrobimy małe kółko - rzekł, po czym ruszył dalej, skręcając na skrzyżowaniu w lewo.

- To ja skoczę po resztę. Jim się ucieszy - powiedział zaciągając na głowę kaptur. Spojrzał przelotnie na Mirę i potem zatrzymał swoje spojrzenie na kapitanie. Trwało to chwilę, ale dłużej niż w przypadku Miry. Otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz w biegu pokonując drogę do Hummve w którym siedział Jim.

Siedział w ciszy w samochodzie, mając uchylone lekko drzwi i patrzył przez szybę. W ostatniej chwili dostrzegł jakiś ruch z za najbliższych krzaków, następnie słysząc donośny krzyk 'Śmierć jebanym mutantom'. Otworzył szerzej drzwi i wtedy dostrzegł coś lecącego w powietrzu w kierunku jego hummera. Koktajl mołotowa rozbił się na masce, a cały przód jeepa stanął w płomieniach.
-Kurwa mać - warknął, wychodząc z samochodu i szukając celu karabinem. Dostrzegł uciekającego teraz napastnika, wycelowując w niego i oddając celny strzał. Cel upadł.

Dołączył: 21 Mar 2008 Posty: 216 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Kate dalej szla za nimi tylko sie przysluchujac ich rozmowie

Kiwnęła głową do Dominica, kiedy nagle usłyszała, że coś się stało na zewnątrz. Ruszyła szybko w kierunku wyjścia, dostrzegając tylko palącego się hummera i Trokeya, który oddał strzał. Ktokolwiek uciekał, upadł teraz na ziemię.
-Stephen, nie! - krzyknęła, ale było już oczywiście za późno. Ruszyła biegiem w kierunku rannego lub martwego.

Co? Ma mnie ominąć scena jak się przebiera? Nie! - Nie! Znaczy, przeziębisz się jak nie zdejmiesz z siebie tego. Poszukam coś, daj mi tyko chwilę.

Dołączył: 26 Mar 2009 Posty: 100 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Szła cały czas za Mirrorboyem, teraz czując się jakoś nieswojo, wiedząc, że ktoś może ich obserwować. Praktycznie nie odzywała się przez całą drogę, dopiero po kilku minutach zdając sobie z tego sprawę.
-Wrócimy może do reszty? - zaproponowała, nie wiedząc w zasadzie o co innego mogłaby zapytać.

Co jest?! Gdy biegł w stronę Hummve zobaczył jak inny wóz staje w płomieniach.
- O kurwa! - wyrwało mu się widząc tą scenę.

Spojrzał na palący się hummer Trokeya, nie wiedząc za bardzo co się stało. Słyszał co prawda okrzyk nieznajomego, ale musiał przegapić kulminacyjny moment. Najbliżej był hummer Miry więc wskoczył do środka i ku jego uldze, na tyle dostrzegł gaśnicę. Wziął ją i ruszył biegiem w kierunku palącego się pojazdu, próbując ugasić ogień.

Powoli opuścił broń, ciesząc się w duchu, że zestrzelił palanta, który podpalił mu wóz. Kiedy odwrócił się, zobaczył, że Declan już zmaga się z ogniem. Zerknął jeszcze również przez ramię na Mirę, która biegła w kierunku napastnika.

Spojrzała na niego-Frankie, nie musisz. Na prawdę.-powiedziała. Napiła się łyka kawy.

Wybiegł na zewnątrz razem z Mirą, usłyszał strzał i zobaczył Trokey'a celującego do kogoś. Krzyk Miry dodał dramatyzmu tej sytuacji. Nie czekając aż ktoś zareaguje pobiegł w stronę postrzelonej osoby. Raczej to był człowiek, bo mówił.

Dobiegła do postrzelonego, obracając go na plecy, by spojrzeć na jego twarz. Był to nieco starszy mężczyzna, pewnie już podchodzący pod czterdziestkę. Obcięty na dość krótko szatyn. Spróbowała wyczuć jego tętno, jednak wyglądało na to, że nie żyje.
-Cholera - mruknęła pod nosem, czując jak jej się głos załamuje. Nie wiedziała co robić, liczyła, że Marcus już tutaj biegnie.