Wieżowiec [centrum miasta]

-Proponuję podłogę - powiedział wprost - Gdybyśmy tu chociaż mieli jedno łóżko, możliwości były by bardziej finezyjne, ale tak to nie ma wyjścia - dodał.

podniósł się ledwo, podszedł do drzwi i krzyknął
-dostaniemy jakieś poduszki?! - następnie znów usiadł koło Declan'a i wziął łyka z butelki

-Chyba mają nas gdzieś - powiedział obojętnie, wstając powoli - Cholera, dobrze że tu mam ograniczone możliwości poruszania się. W innym wypadku mogłoby być groźnie z chodzeniem.

-naprawde? kleił się? kiedy?-zapytała ze zdziwioną miną. - żartujesz sobie.-powiedziała

-daj ty spokój, gdyby nie ściany nie dało by się chodzić lekkim slalomem, a co dopiero bez - powiedział spokojnie i wziął łyka

-Ja? Myślałem, że widać to gołym okiem. W drodze do centrum kiedy szliśmy tam z Damienem cały czas chodził przy tobie, w centrum biegaliście razem po sklepach. Wydawało mi się też, że co chwilę zerkał na mnie, ale o homoseksualizm nie będę go posądzał - powiedział, zerkając na Amelię.

-Skoro mamy tu spędzić trochę czasu, powinniśmy zostawić trochę na później - powiedział, siadając znów pod ścianą, a praktycznie padając pod nią.

-w sumie to dobra myśl, o suchym ryju ciężko tu będzie przetrwać dwóm chłopom - zakręca butelkę i chowa do plecaka

Z nudów zaczął przeszukiwać kieszenie i spojrzał na zapalniczkę, którą zawsze nosił w spodniach. Następnie zerknął na alkohol, który właśnie chował Matt.
-Teraz nie ma okazji, ale w razie gdyby była potrzeba, możemy zrobić tu niezłe ognisko.

-nie pamiętasz on miał jakiś zły sen o nas czy coś. nie chce wiedzieć jaki.-zamyśliła się na chwile.-nie.eee tam poprostu sie martwił o nas.-uśmiechnęła sie. - kogo teraz?-zapytala

-Zły sen... - mruknął do siebie - A, no tak. Coś sobie przypominam, w każdym razie jest nawiedzony. Teraz ci, którzy nie zarywali aż tak do ciebie, może ten cały Frank. Wygląda na całkiem przystojnego moim zdaniem - powiedział, czekając na reakcję Amelii.

-zimno nie jest, na razie nie warto tu nic rozpalać - powiedział stanowczo
-palisz? - dodał

-Rzadko, ale aktualna sytuacja jest trochę bardziej napięta niż te 'rzadko' - powiedział, biorąc fajkę od Matta.

-nie.eee nie mój typ.-uśmiechnęla sie.-a co powiesz o Johnie?-zapytała

-no fakt, ta sytuacja jest trochę stresująca - odpala papierosa i zaciąga się